„To co dla jednych było świetlistym drogowskazem, innych skazywało na
wieczne ciemności” (str. 237)
Maleńka wyspa
Janus Rock u wybrzeży Australii. Na wyspie – kilka drzew, piasek, kilka
zwierząt, stara chatka, okalająca to wszystko woda – i latarnia morska. To
miejsce spokojne, dające wytchnienie po koszmarze wojny. To właśnie tam
postanawia zamieszkać i pracować jako latarnik Tom Sherbourne. Wyspa
rzeczywiście staje się dla niego ostają, a gdy z czasem żeni się zIsabel –
miejscem szczęścia i radości. Życie szykuje jednak dla młodych małżonków szereg
rozczarowań i dramatów. Isabel przechodzi dwa poronienia, za trzecim razem rodzi
martwego chłopca. Pełna dotąd życia i radości Izzy traci swój naturalny
optymizm i popada w depresję. Wkrótce po stracie syna, odwiedzając groby swoich
dzieci, Isabel odkrywa na brzegu małą łódź. W łodzi małżeństwo znajduje martwego mężczyznę
oraz płaczące niemowlę. Obowiązkiem Toma jest wysłanie wiadomości informującej
o tym zdarzeniu. Widząc zafascynowanie Izzy maleństwem, Tom postanawia opóźnić
wysłanie informacji pozwalając żonie „nacieszyć się” dzieckiem. Kiedy jednak
następnego dnia Isabel przekonuje męża, że matka dziecka nie żyje, Tom ulega
jej namowom i zataja fakt znalezienia noworodka przed wszystkimi. Od tej pory
wszyscy – rodzina i znajomi – zachwycają się mała Lucy. Dla małżonków
rozpoczyna się okres rodzicielskiej radości, jednocześnie jednak odczują gorycz
życia w kłamstwie. Skrywana tajemnica stwarza między nimi niewidzialny, ledwie
zauważalny mur. Sytuacja pogarsza się, gdy małżonkowie poznają historię pewnej
bogatej kobiety, która straciła męża i dziecko na morzu. Rozpoczyna się dramat
walki z wyrzutami sumienia, miłości do nie swojego dziecka i próby naprawienia
czegoś, czego już nie da się naprawić. Nie da się cofnąć czasu ani zmienić raz
podjętych decyzji – i właśnie o tym jest książka „Światło między oceanami”.
Jest to
powieść wzruszająca i piękna, ale smutna. Pokazuje ni etyle nieszczęśliwą
historię, ile tragiczne konsekwencje dokonanych wyborów, bez oceniania czy były
one słuszne. A bolesne skutki odczują nie tylko Tom i Izzy... Kiedy pojawiają
się dwie matki i jedno dziecko, nikt nie może być wygranym – każdy coś
traci. Obok matek kochających jedno dziecko jest też rozdarty na dwoje ojciec.
Chociaż sama powieść nie jest skomplikowana i raczej przewidywalna, to warto
się z nią zapoznać ze względu na stawiane w niej pytania – do czego jest zdolny
człowiek, czy ma prawo decydować o życiu kogoś, kogo kocha, gdzie kończy się
dobro a zaczyna zło, czy dobro dziecka usprawiedliwia wszystko i co właściwie
jest tym dobrem?
Fabuła trudna
i interesująca, ale niestety pierwsza połowa powieści nadmiernie monotonna, a
wręcz nudna ujmuje jej sporo uroku, może też zniechęcić czytelnika. Dalsza
część lektury nabiera tempa i czyta się już z przyjemnością. Warto przebrnąć
przez te pierwsze rozdziały, aby w kolejnych móc cieszyć się już całkiem
zgrabną historią z dobrze skonstruowanymi postaciami. Chociaż książce sporo
brakuje, to mimo swojej niedoskonałości, warta jest przeczytania przez swoją
niejednoznaczność i historię dającą do myślenia.
MK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz