poniedziałek, 25 lutego 2013

Nicholas Sparks- "Anioł Stróż"




Biorąc do ręki  tę powieść  miałam  świadomość, że  sięgam  po  utwór   pisarza światowej  sławy  a tym  samym  samo nastawienie  i chęć poznania   opisanej  historii  stwarzała  swoisty  dystans  co mobilizowało do  głębszej  analizy  i zastanowienia  nad    myślą  przewodnią  zawartą  w  złożonym  przebiegu  zdarzeń   które  były udziałem  dwojga  współczesnych  nam  ludzi.
Akcja  rozgrywa się w małym miasteczku  Swansboro  gdzie wszyscy  się znają  i  wszyscy wszystko o wszystkich  wiedzą. To  życie  w małej  społeczności  ,wzajemna życzliwość  , uczynność  i troska wzajemna  wydaje się  zbyt  bajkowa  wszak odstaje  od rzeczywistości  jaką  obserwujemy  na  co dzień  w  swoim  środowisku. Prawdopodobnie jest  to  zamierzony  sposób  zwrócenia  uwagi  jak bardzo  dobrze żyłoby  się w takiej scenerii  i  wśród  samych życzliwych ludzi.
Akcja nie wybiega poza granice miasteczka  ale  jest  tak  rozbudowana ,że chwilami ma się wrażenie, że  wędrujemy daleko   w poszukiwaniu  przygody  czy też  zbadania wszystkich  niewiadomych wynurzających się w powieści. Dwoje  dorosłych ludzi  :Julii wdowa  i Mike  mężczyzna  ,który przeżył  zawód miłosny  próbują zbudować nowy związek. Obserwujemy   jak rodzi się uczucie .Zastanawiamy się jak gdyby podświadomie  czy uda się  przywołać  i przeżyć nową wielką miłość. Wcześniej   autor  pokazuje nam  jakieś drobne  epizody  opisując   jak  Julii próbuje  ułożyć sobie życie po śmierci męża. Z zainteresowaniem  śledzimy  randki  osób  dojrzałych. Odczucia , myśli , reakcje są  opisane z takim kunsztem ,że czyta się  zawsze z  solidnością  kujona  szkolnego  od początku do końca strony - bo żal jakby utracić  opisu  zwykłego  uścisku ręki   czy  niechęci  do  czułości . Ważną rolę w tej niby banalnej  opowiastce  odgrywa  pies o imieniu  Śpiewak  ofiarowany  Julii przez  zmarłego  męża  w bardzo romantyczny sposób  gdyż przesyłka z prezentem  zostaje dostarczona  w wigilie Bożego Narodzenia w 40 dniu po jego śmierci. Pies  okazuje się być wspaniałym przyjacielem, potrafi  stanąć w obronie  swojej Pani  gdy grozi jej niebezpieczeństwo ze strony niezrównoważonego  wielbiciela. W okresie kiedy  Julia  poszukuje  towarzysza na dalsza drogę życia  poznaje  i kilka razy umawia się z Richardem ,który jest niebezpiecznym  psychopatą. Richard wmawia  sobie ,że Julii musi być jego,  porównuje ją do swojej pierwszej żony ,która zamordował. Prześladuje  parę narzeczonych na różne sposoby.  Stare  niezbadane  historie  śledzone przez policję i bieżące  niebezpieczeństwo  jakie  grozi  Julii i Mike  ze strony szaleńca trzyma w napięciu. Czekamy na dalszy rozwój wypadków. Przewidujemy  jak w każdym  thrillerze  przeróżny  rozwój  sytuacji .Sceneria  przeniesiona w  niektórych  sytuacjach  na  plażę , pięknie opisany  nadmorski  krajobraz  to oczywiście  dodatki  podane  nam  dla rozbudzenia zmysłów  i  wyobraźni  stosownie do opisywanych uniesień  miłosnych  czy  też  zagrożenia  życia.Głowni  bohaterowie  pozostają  w zdrowiu i  szczęściu .Ginie kochany pies w obronie  Julii. Julia wspomina  słowa  pierwszego męża „ nie obawiaj się ..będę Twoim aniołem stróżem „ Ta obietnica wydaje się spełniona kiedy  kobieta uchodzi z życiem  przed  atakiem psychopaty  w bardzo niebezpiecznej  sytuacji  nocą na pustej plaży. Opowieść  trzyma  w  napięciu. Czujemy  niebezpieczeństwo  czające się  za sprawą niebezpiecznego  człowieka. Krok po kroku wraz z Julią  przeżywamy  tak zwyczajnie po ludzku  jej dylematy. Poznajemy  dwoje sygmatycznych  ludzi , którzy  jakoś dziwnie  pokrzywdzeni  przez  los  za wszelką cenę chcą  czerpać z życia radość , chcą zaznać rozkoszy  płynącej z miłości .. Dla budowania  tych relacji  , osiągnięcia szczęścia  warto jak sugeruje  autor powieści  zawierzyć w siebie, wsłuchać się  w głos  serca  i może nawet uwierzyć  w  przeznaczenie. Wydaje  się ,że historyjka na kilka kartek a czyta się 460 stron naprawdę z  zainteresowaniem i   sympatią do bohaterów .W tej książce czytamy o zwykłych ludziach  -mechaniku samochodowym i fryzjerce. Poznajemy zwykłe codzienne troski ,wątpliwości i zadajemy sobie odwieczne pytanie jaką rolę spełnia w naszym życiu miłość .Czy tylko wielka, zmysłowa  i pierwsza czy druga zbudowana na wzajemnym zaufaniu i szacunku  rodząca się powoli i inaczej, tez może być piękna.  Musimy  sami zdefiniować  przesłanie  autora bo do końca nigdzie nie jest nam podane. Polecam  do przeczytania. Warto czytać dobre książki w których możemy odnaleźć  siebie a ta pozycja dostarcza  nam  bardzo  różnorodnych  doznań i  wzruszeń  zatem  jest pozycją dla każdego.
Oprac. Maria Skryba

środa, 20 lutego 2013

William P. Young- „Chata”



Niezwykłe spotkanie w Chacie

Myślę, że książką wartą przeczytania jest „Chata” Williama P. Younga. Jest to historia przeciętnego człowieka, ojca pięciorga dzieci i męża wspaniałej kobiety. Pewnego dnia, tuż przed końcem wakacji Mac zabiera trójkę najmłodszego potomstwa na kilkudniowy pobyt na łonie natury. Wtedy to, pozostawiona na chwilę bez opieki najmłodsza córka znika bez śladu. Okazuje się, że dziewczynka została porwana, a jedyne dowody zbrodni wskazują, że padła ofiarą seryjnego mordercy. Mija kilka lat od tego tragicznego wydarzenia. W rodzinie wciąż panuje Wielki Smutek. Mackenzie nigdy nie pogodził się ze stratą, czuje się winny, że nie uchronił córki. Również wiara Macka została mocno nadszarpnięta i chociaż nie odwrócił się całkowicie od Boga, powstała głęboka rysa w jego relacjach ze Stwórcą. Któregoś dnia Mac dostaje krótki, tajemniczy list z propozycją spotkania w chacie – w miejscu gdzie dokonano zbrodni na jego córce. Mac udaje się na miejsce swoich najgorszych koszmarów nie wiedząc kim jest podpisany w liście Tata – podejrzewa, że czeka tam na niego Bóg, którego w ten sposób nazywa żona mężczyzny. W  chacie Mac rzeczywiście spotyka Boga, a właściwie Trójcę Świętą, którą autor potraktował dosłownie. Jest to jednak spotkanie nietypowe, niezwykłe nie tylko z powodu boskości „gospodarza”, ale też z uwagi na postać, jaką przyjął na to spotkanie. Przedstawiając Trójcę Świętą w postaci dwóch kobiet i jednego niezbyt atrakcyjnego mężczyzny, autor próbuje obalić obraz Stwórcy wyobrażanego jako sędziwego starca z długą brodą. Ale chyba najważniejsze w tej książce jest pokazanie Boga nie jako bezgraniczną Mądrość i Sprawiedliwość, ale przede wszystkim jako wszechobecną ojcowską Miłość. Czytając „Chatę” będziemy mieć możliwość zobaczyć Boga i jego niezmierzoną dobroć, poznać motywy „przemilczenia” przez Niego pewnych zdarzeń, obserwować proces powolnej i czasami bolesnej przemiany Maca, a nawet uczestniczyć w tej przemianie razem z nim.
Wbrew temu, że jest to powieść o Bogu i odbudowywaniu wiary, nie jest typową książką religijną – może ją przeczytać właściwie każdy, bez względu na siłę wiary czy przynależność religijną, chociaż nie sądzę aby wszystkich urzekła w równym stopniu. Mnie samą wcale nie poruszyła tak mocno, jak zapowiadał opis na okładce – niemniej było to doświadczenie ciekawe i nie żałuję czasu spędzonego nad tą lekturą. Należy zaznaczyć, że „Chaty” nie powinno czytać się „jednym tchem”, gdyż jest to powieść raczej do powolnego smakowania treści w małych partiach, aby móc zrozumieć sens i przesłanie autora, zachęcająca do przemyśleń a nie do biernego śledzenia losów bohatera. Cała powieść skonstruowana jest głównie na dialogu Maca z Trójcą Świętą. Książka porusza ważne chyba dla każdego tematy, stawia trudne pytania o Boga, próbuje wyjaśnić relacje między Stwórcą, a człowiekiem. Mamy tu pokazaną sytuację z punktu widzenia szarego, wątpiącego człowieka, jest też obraz świata przedstawiony „oczami” samego Boga – obraz świata jakiego Bóg pragnie, obraz miłości do każdego człowieka. Bóg mówi do Maca i do każdego człowieka: jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Jaki z tego spotkania wyjdzie Mac? I jacy my sami z niego wyjdziemy?
Generalnie, książka dobra i warta polecenia, szczególna i głęboka. Z drugiej strony, nie należy spodziewać się czegoś niesamowitego. Przeczytałam ją z ciekawością, chociaż styl nie przypadł mi do gustu – jest „kanciasty”, a tu przydałoby się naprawdę lekkie pióro. Co do samych bohaterów, to autor chciał chyba wykreować ich na przeciętnych ludzi, przez co stali się bezbarwni i nijacy. Maca odbieram niestety jako postać anemiczną, pozbawioną charakteru. Nawet jego bunt wobec Boga staje się przez to raczej wymuszony, niemrawy i niezbyt przekonujący. Chociaż bohater miał swoją przeciętnością podbić czytelnika, to wydaje mi się mimo wszystko obcy, pozbawiony cech indywidualnych.
Mimo tych kilku niedociągnięć, uważam że książkę warto przeczytać ze względu na zawarte w niej treści. Powieść ma wydźwięk jak najbardziej pozytywny, a przy tym pomaga się wyciszyć. Zachęcam do zapoznania się z tą książką.
Opracowała: Z.K

Jerrego Brewera-„Cud Glorii"



Mała dziewczynka, śmiertelna choroba i potęga wiary
          
            Pragnę podzielić się z czytelnikami moimi wrażeniami po przeczytaniu pięknej i bardzo poruszającej historii zawartej w książce Jerrego Brewera pt. „Cud Glorii". Mała dziewczynka, śmiertelna choroba i potęga wiary”.
            Gloria Strauss, o której opowiada książka, urodziła się w 1996 roku w Seattle w USA, jako najmłodsza z siedmiorga rodzeństwa, w katolickiej, głęboko wierzącej rodzinie. Do siódmego roku życia rozwijała się normalnie. W 2003 roku Gloria przypadkowo podczas zabawy została uderzona piłką w twarz, w wyniku czego powstała rana, po zagojeniu której, pozostał ślad. Było to na tyle niepokojące, że dziewczynka przeszła specjalistyczne badania, których wynik był dla rodziców i reszty rodziny potwornym szokiem- okazało się, że to neuroblastoma- rodzaj nowotworu w zaawansowanym, czwartym stadium, dającym 30 % szans na przeżycie. Zaczęła się gehenna dziecka, które przeszło kilka operacji oraz zabiegów chemioterapii, czas naznaczony ogromnym bólem i cierpieniem.
Gloria mimo bólu i smutku, nadal była pełna energii i radości. Znajomi nazywali ją sympatycznie „Glow”, co po angielsku znaczy „Blask”. Część prezentów jakie dostawała od znajomych będąc w szpitalu, podarowała innym pacjentom, bo uznała, że to niesprawiedliwe, iż ona została obdarzona tak dużą uwagą.
Ta  historia chorego dziecka z pozoru nie różni się od innych, o których nieraz słyszymy. A jednak miejscowy dziennik „Seattle Times” opisał tragedię dziewczynki, co wzbudziło wielkie zainteresowanie, nie tylko w rodzinnym mieście Glorii, ale i w całych Stanach. Autorem artykułów o dziewczynce był Jerry Brewer, dziennikarz sportowy, który niespodziewanie pojawił się w jej życiu. Początkowo zamierzał napisać artykuł o jej ojcu, trenerze koszykówki w szkole średniej, ale ostatecznie urzeczony siłą katolickiej wiary Straussów, postanowił zostać z nimi dłużej. Historia Glorii okazała się dla niego życiową lekcją. Był świadkiem niezwykłej solidarności zupełnie obcych nieraz ludzi, z tą tak bardzo doświadczoną przez los rodziną.
Do redakcji dziennika, w której pracował Brewer,  zaczęły napływać informacje, że tysiące ludzi łączą się     w modlitwie o zdrowie dziewczynki. Wyrazy solidarności nasiliły się na początku 2007 r., gdy stan zdrowia dziecka gwałtownie się pogorszył. Wówczas rodzina Straussów zaczęła przyjmować w swym domu dziesiątki osób, które wspólnie odmawiały różaniec w intencji ich córki i śpiewały wraz z nią pieśni religijne. Gdy napływ ludzi jeszcze bardziej się nasilił, pięć chętnych osób udostępniło swe mieszkania na wspólne modlitwy.
            Niestety choroba nieubłaganie postępowała naprzód i Gloria zmarła 21 września 2007 r. w wieku 11 lat. Jej pogrzeb zgromadził ponad 3 tys. osób, po czym do rodziny zaczęły napływać wiadomości o tym, jak świadectwo ich córki zmieniło życie wielu ludzi- dotychczas wiadomo o co najmniej 10 przypadkach nawróceń w USA.
            Myślę, że książka „Cud Glorii” stawia wiele pytań. Czy choroba może zwiększyć siłę naszej wiary w Boga? Ile jest w stanie znieść umierające dziecko? Czy śmierć jest końcem życia, czy może początkiem czegoś innego, lepszego? Na pewno jest to opowieść o sile wiary, relacjach międzyludzkich, przepiękna historia miłości rodzinnej, pełnej dobrych uczuć.
Co było tytułowym cudem? Przecież Gloria przegrała swoją walkę o życie. Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam po przeczytaniu tej niezwykłej książki, która nikogo nie pozostawi obojętnym.
Opracowała: M.T.