piątek, 30 grudnia 2016

„Chłopiec duch. Prawdziwa opowieść o cudownym powrocie do życia”-Martin Pistorius


            Człowiek w różnych dziedzinach życia osiągnął już bardzo wiele. Jedną  z tych dziedzin jest medycyna, której postępy wprawiają nas coraz częściej w zdumienie i podziw. Mimo to pojawiają się czasem nowe  choroby, wobec  których lekarze są bezradni.  O takiej sytuacji opowiada książka „Chłopiec duch”.
              Martin do dwunastego roku życia był zwyczajnym, zdrowym dzieciakiem, chodził do szkoły, spotykał się z przyjaciółmi, grał w piłkę, po prostu jak każdy normalny chłopiec. Któregoś dnia poczuł się gorzej. Słabł dosłownie z godziny na godzinę, pojawiły się problemy z pamięcią, kolejno wszystkie funkcje ciała zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Z czasem zupełnie stracił siły i nie był w stanie samodzielnie wykonać najprostszej czynności. Dziecko na oczach zrozpaczonej rodziny, zaczęło się zamieniać w „roślinę”. Lekarze, rozkładając ręce, byli w stanie jedynie stwierdzić, że chłopiec nie wiadomo dlaczego cofnął się w rozwoju, a rodzina powinna być przygotowana na jego rychłą śmierć. Jakby na przekór lekarskim diagnozom Martin nadal żył, choć udręka, w jakiej żyła cała rodzina wydawała się być ponad siły domowników. Chłopca postrzegano jako skorupę człowieka, która w każdej chwili może się rozsypać. Nikt nie zdawał sobie sprawy z faktu, że mózg chłopca pozostał zupełnie sprawny!  Miesiącami, w końcu latami, Martin trwał. Rodzice całkowicie poświęcili czas dla syna, rezygnując z pracy zawodowej, bo mimo wielu załamań        i świadomości, że ich dziecko może w każdej chwili umrzeć, nadzieja na poprawę nadal w nich się tliła. W końcu nadszedł dzień, kiedy okazało się, że Martin potrafi się uśmiechnąć i nawet kiwnąć leciutko głową. Dla rodziców był to istny cud, dla lekarzy jednak nie. Oni nadal twierdzili, że to tylko chwilowe polepszenie stanu zdrowia, po którym może być tylko gorzej. A Martin po czterech latach kompletnego paraliżu powrócił do stanu pełnej świadomości, bez możliwości nawiązania jakiejkolwiek komunikacji z otoczeniem. O swoim stanie dowiedział się wszystkiego słuchając rozmów, jakie odbywały się przy nim, ponieważ nikt nie zwracał się bezpośrednio do niego. Był po prostu nadal chłopcem – duchem. Nikt nie miał pojęcia,  że  w sparaliżowanym ciele tkwi sprawny umysł. Wszystko zmieniło się w chwili, gdy opiekująca się nim wolontariuszka w jego drobnych gestach dostrzegła rozumną, dorosłą osobę,  usiłującą nawiązać kontakt ze światem. Od tej chwili rozpoczyna się niesamowicie trudny proces powrotu Martina do aktywnego życia. Dzięki olbrzymiej pomocy wielu ludzi, dzięki gigantycznej sile woli i umysłu chłopiec – duch stał się normalnym uczestnikiem życia społecznego. Nauczył się, jak ponownie rozmawiać z rodziną, jak wykonać proste czynności, wreszcie jak samodzielnie zadbać o samego siebie. Dziś jest spełnionym, szczęśliwym człowiekiem mimo przeciwności, które wydawały się nie do przezwyciężenia. Historię Martina powinien poznać każdy. Gorąco zachęcam do lektury.

M. T.