Martin
do dwunastego roku życia był zwyczajnym, zdrowym dzieciakiem, chodził do
szkoły, spotykał się z przyjaciółmi, grał w piłkę, po prostu jak każdy normalny
chłopiec. Któregoś dnia poczuł się gorzej. Słabł dosłownie z godziny na
godzinę, pojawiły się problemy z pamięcią, kolejno wszystkie funkcje ciała
zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Z czasem zupełnie stracił siły i nie był w
stanie samodzielnie wykonać najprostszej czynności. Dziecko na oczach
zrozpaczonej rodziny, zaczęło się zamieniać w „roślinę”. Lekarze, rozkładając
ręce, byli w stanie jedynie stwierdzić, że chłopiec nie wiadomo dlaczego cofnął
się w rozwoju, a rodzina powinna być przygotowana na jego rychłą śmierć. Jakby
na przekór lekarskim diagnozom Martin nadal żył, choć udręka, w jakiej żyła
cała rodzina wydawała się być ponad siły domowników. Chłopca postrzegano jako
skorupę człowieka, która w każdej chwili może się rozsypać. Nikt nie zdawał
sobie sprawy z faktu, że mózg chłopca pozostał zupełnie sprawny! Miesiącami, w końcu latami, Martin trwał.
Rodzice całkowicie poświęcili czas dla syna, rezygnując z pracy zawodowej, bo
mimo wielu załamań i świadomości,
że ich dziecko może w każdej chwili umrzeć, nadzieja na poprawę nadal w nich
się tliła. W końcu nadszedł dzień, kiedy okazało się, że Martin potrafi się
uśmiechnąć i nawet kiwnąć leciutko głową. Dla rodziców był to istny cud, dla
lekarzy jednak nie. Oni nadal twierdzili, że to tylko chwilowe polepszenie
stanu zdrowia, po którym może być tylko gorzej. A Martin po czterech latach
kompletnego paraliżu powrócił do stanu pełnej świadomości, bez możliwości nawiązania
jakiejkolwiek komunikacji z otoczeniem. O swoim stanie dowiedział się
wszystkiego słuchając rozmów, jakie odbywały się przy nim, ponieważ nikt nie
zwracał się bezpośrednio do niego. Był po prostu nadal chłopcem – duchem. Nikt
nie miał pojęcia, że w sparaliżowanym ciele tkwi sprawny umysł.
Wszystko zmieniło się w chwili, gdy opiekująca się nim wolontariuszka w jego
drobnych gestach dostrzegła rozumną, dorosłą osobę, usiłującą nawiązać kontakt ze światem. Od tej
chwili rozpoczyna się niesamowicie trudny proces powrotu Martina do aktywnego
życia. Dzięki olbrzymiej pomocy wielu ludzi, dzięki gigantycznej sile woli i
umysłu chłopiec – duch stał się normalnym uczestnikiem życia społecznego.
Nauczył się, jak ponownie rozmawiać z rodziną, jak wykonać proste czynności,
wreszcie jak samodzielnie zadbać o samego siebie. Dziś jest spełnionym,
szczęśliwym człowiekiem mimo przeciwności, które wydawały się nie do
przezwyciężenia. Historię Martina powinien poznać każdy. Gorąco zachęcam do
lektury.
Witamy na blogu Gminnej Biblioteki Publicznej w Ryglicach. Znajdziesz tu recenzje książek naszych czytelników i sympatyków. Jeśli chcesz podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat ciekawej książki /najlepiej w formie recenzji/ prześlij je na nasz adres gbp_ryglice@op.pl.
piątek, 30 grudnia 2016
„Chłopiec duch. Prawdziwa opowieść o cudownym powrocie do życia”-Martin Pistorius
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz