Virginia C.Andrews- "Kwiaty na poddaszu"
to bardzo
wzruszająca opowieść , która musi budzić emocje i zapada na długo w pamięć
każdego czytelnika. Próbowałam rozmawiać ze znajomymi, którzy przeczytali tę
pozycję wcześniej i też borykali się z własnymi ocenami i próbami wyłuszczenia- co tak naprawdę
autorka próbuje nam uświadomić , jaki przekaz niesie ta niesamowita historia.
Rodzina –rodzice i czwórka dzieci wiedzie bardzo szczęśliwe i dostatnie życie. W chwili gdy umiera ojciec jedyny
żywiciel rodziny niezaradna matka szybko dochodzi do wniosku, że musi
wrócić do rodzinnego domu. Postanawia wrócić do domu z którego została usunięta
i wydziedziczona za zakazaną , diabelską, nie dopuszczalną miłość
którą obdarzyła swojego wuja. Z tego
grzesznego związku urodziły się
dzieci o których czytamy na stronach tej
powieści. Bogaty a raczej
niewyobrażalnie bogaty i bardzo
religijny dziadek uważa ,że z takiego związku na świat przychodzą dzieci
gorsze, skazane na pogardę, potomstwo
szatańskie. O ile może przyjąć do domu
córkę , nie wyrazi nigdy zgody żeby pod jego dachem mieszkały „takie” dzieci.
Zatem w imię niepojętej uległości i samolubstwa matka zgadza się ,żeby cała
czwórka jej dzieci zamieszkała na poddaszu, starym strychu, gdzie pełno mysz,
poniszczonych zakurzonych sprzętów ,gdzie nikt nie zagląda- nawet służba.
Obserwujemy jak szybko dzieci w wieku 4-14 lat tracą zaufanie do matki, jak
gaśnie w nich miłość , jak doznane krzywdy zmieniają uczucia. W pierwszym
zamyśle dzieci miały być ukryte na poddaszu kilka dni ale sytuacja wciąż nie
była na tyle wygodna dla matki, żeby cokolwiek zrobić i zmienić. Jeden raz
dziennie , czasami wcale odmykały się drzwi i na tacy przynoszone było
jedzenie, czasami zimne, czasami bardzo skromne. Matka żyła i mieszkała na
salonach , korzystała z wszystkich dobrodziejstw świata a dzieci coraz bardziej
wybiedzone, blade, niedotlenione mieszkały
na poddaszu. Nie mogły nigdzie wychodzić zresztą jak wspomniałam były
zamykane były na klucz. Długie dnie i noce pełne przeróżnych sytuacji , budzą
grozę nawet gdy tylko śledzimy je na zapisanych kartkach. Wczuwamy się w
sytuację tych małych niewinnych dzieci. Gdy mama wyjechała w podróż poślubną a
babcia za karę nie dawała jeść dzieci
zjadły mysz złapana na łapkę , spijały własną krew. Takie i inne historie
przeplata narracja ale sam utwór jest
tak wspaniałym dziełem, że wciąż wczuwamy się i zastanawiamy , czy ja bym dał ,
dała radę, jak te dzieci wychowane w wspaniałych , wręcz fenomenalnych
warunkach potrafią tak walczyć o każdy dzień przeżycia. Widzimy jak matka
zatraca więź z dziećmi, jak je opuszcza
, skazuje na niewyobrażalne przeżycia podczas gdy sama pławi się w luksusie.
Jak musiała być zatem wyrachowana i niestała jej miłość ?, czy tez uwierzyła w
brednie ,że dzieci są ‘złe” same z siebie bo poczęte w grzechu? W zamęcie
rozmyślań do których zmusza czytelnika ta wprost niewiarygodna historia
obserwujemy też inne problemy:
seksualność, ciekawość zmian ciała w okresie dojrzewania, brak świadomości,
tęsknoty do wszystkiego co jest za oknem , błędne interpretacje dawnego
życia-jego idealizowanie . W tych spartańskich warunkach prawie 4 lata dzieci
muszą walczyć ze wszystkimi przeciwnościami, nie mając żadnego wsparcia co
budzi najbardziej skrajne uczucia gdy wiemy ,że niedaleko żyje matka kobieta
dobrze sytuowana , młoda i zdrowa . Niedorzeczne ,że dzieci odwiedza własna
babcia ale tylko po to żeby ich poniżyć, nastraszyć, ukarać często poprzez
znęcanie fizyczne. Jedno z rodzeństwa umiera , trójka ucieka z domu oprawców.
Nikt nie wysyła listów gończych, nikt nie martwi się o nie bo matka jest akurat
w jakiejś kolejnej podróży a oprócz babci nikt o nich nie wie. Pieniądze
na podróż pochodzą z kradzieży.
Najstarszy z rodzeństwa przez cały rok wykradał się i ryzykując życie w pokoju
matki podbierał małe kwoty.. Budzi się
pytanie do jakiego poświęcenia i do jakich czynów jest zdolny człowiek. Jakie
uczucia i jakie rządze drzemią w nas głęboko i jak sytuacje życiowe te nie
znane cechy charakteru mogą ujawnić i
pobudzić. Co w chwilach grozy jest złe a
co dobre i gdzie jest granica grzechu , rozumu a kiedy rozgrzeszenie ?Czy nadzieja , miłość
braterska może być silniejsza jak miłość matki, ile można poświecić i ile
wnieść w życie w poczuciu odpowiedzialności za drugiego człowieka. Szybkie i łatwe oceny leżą w ludzkiej naturze. Kulturowe nakazy i
zakazy upowszechnione i przyjęte za właściwe funkcjonują w sytuacjach
zwyczajowo przyjętych za zbliżone ale tak
do końca nie zbadana jest nasza
psychika i w wyjątkowych sytuacjach i warunkach zachowania
i rozumowanie są inne. Dlaczego człowiek potrafi odejść od czynienia dobra ,
które jest jakoby wpisane w naszą ludzką
naturę ? Ile nienazwanych jeszcze uczuć i zachowań kryjemy a może po prostu o
nich nic nie wiemy , bo nie mięliśmy takiej sposobności żeby je odkryć ? Bardzo wiele pytań retorycznych nasuwa się
czytając tą książkę ,którą gorąco polecam – odrobinę filozofii, dużo
psychologii włożone w opowiadanie , dla
niektórych może to być tylko opowieść przygodowa- dla każdego zapewne
inne spojrzenie , inna ocena , nowe doświadczenie , zastanowienie i refleksja .
A tytułowe kwiaty na poddaszu wykonało starsze rodzeństwo ze starych gazet , z
tektur, różnych śmieci ,żeby sprawić
radość i pocieszyć młodszych. Na brudnym poddaszu wykonali cała alejkę kwiatów.
Taka refleksja na koniec ? ile kwiatów podarowaliśmy i ile alejek z kwiatów
zrobiliśmy my swoim najbliższym -tym których „może” kochamy ?
Maria
Skryba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz