piątek, 5 kwietnia 2013

Irena Matuszkiewicz-"Szepty"




       Opowieść  o najbardziej delikatnej i niezbadanej sferze  uczuć jakim jest  zrozumienie  i akceptacja drugiego człowieka takim jakim jest- z jego wadami, zaletami, przyzwyczajeniami. Uznanie  go za oryginalnego jedynego, niepowtarzalnego i równocześnie wspaniałego. Wygląda to na miłość ? to jest więcej jak miłość bo to jest prawdziwa przyjaźń. Taka wielka  przyjaźń łączy kilka starszych Pań  w wieku od 60 do 80 i więcej lat.W „Szeptach” opowieści czytanej lekko a równocześnie  bardzo filozoficznej  spotykamy  kobiety, które tworzą sobie coś w rodzaju  małego Stowarzyszenia. Wszystkie zasady w grupie są ustalone  i wprawdzie nie pisane ale respektowane  z największym  staraniem przez wszystkie członkinie. Kobiety spotykają się  na wspólnych  kolacjach w kolejności  organizowanej u każdej z nich. Wydawałoby się, że nudne ponad 300  drobnym drukiem zapisanych stron nie może zainteresować i o czymże może to być. To jest książka  o prawdziwym życiu, o  niespełnionych marzeniach, pragnieniach, pielęgnowaniu wspomnień ale przede wszystkim  o próbie poradzenia sobie z własnymi  problemami poprzez wsparcie  wśród osób mających te same lub podobne trudności  i dylematy. To dla niektórych może absurdalne  lub  nie pasujące do naszej tradycji  ale  Panie te ignorowane w rodzinie, wśród najbliższych niby kochających osób (najczęściej dzieci) skazane  są na samotność w czterech ścianach. Pouczane wciąż  co najbardziej boli grzecznie niby z troską   a w sposób ograniczający im samorealizację  kobiety szukają sposobu jak ciekawie spędzić resztę życia. Im się to udaje. Wspaniałe wątki. Czytając wczuwamy się w ten klimat ale i te problemy. Analizujemy  i szukamy tam gdzieś siebie. Dobrze by było żeby książkę poczytały dwa pokolenia. Widzimy jak bardzo trudno jest  zrozumieć  sytuacje i kwestie, które nas nie dotyczą. Kobiety rozmawiają     o wszystkim. Słuchając ich poznajemy sferę  życia  o której nikt odważnie nie mówi lub  nikt nie chce słuchać. Te w odczuciu młodszego pokolenia starsze panie, niczego już nie potrzebujące poza warunkami materialnymi i bytowymi  zadziwiają- nadal przeżywają i pielęgnują  piękne  miłości i nie wstydzą się  do tego przyznać,  opanowują do perfekcji  obsługę komputera i Internetu, przygotowują najbardziej wyszukane  potrawy, uczą jedna drugą nowych nabywanych umiejętności, które nie zawsze były dla nich dostępne        w młodości, chcą poznawać, poznawać i zdobywać  świat  w szybszym tempie jak młodzi ludzie bo wiedzą, że ich czas jest ograniczony dlatego są bardziej  zdyscyplinowane i konsekwentne. Osobiście chętnie poznałabym te Panie  i chciałabym umieć i potrafić tak godnie się zestarzeć. Taka wielka sztuka bycia           i odnajdowania siebie w warunkach i miejscu  w jakim nam przyszło żyć  ale nie biernie, nie na kolanach ale z podniesioną głową, nie z podniesionymi rękami  no chyba, że tylko z równoczesnym okrzykiem hura, hura-jesteśmy stare, schorowane, często mamy problemy już nawet z zejściem ze schodów ale mamy cel, mamy swoje miejsce na ziemi i walczymy do końca. Taka nieczęsto spotykana w literaturze tematyka, bardzo, bardzo wciągająca.
Gorąco polecam.
Maria Skryba

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz