Björn B. Jakobsson-Na końcu drogi
Powieść
autorstwa szwedzkiego pisarza o nazwisku Björn B. Jakobsson opowiada historię
dwóch kobiet – młodej wdowy i jej nastoletniej pasierbicy, które nie potrafią
znaleźć wspólnego języka. Od śmierci ojca, Polly przeżywa trudne chwile, odcięła
się od macochy, głodzi się, stała się opryskliwa, swoją przybraną matkę
traktuje lekceważąco. W nadziei na poprawę stosunków, Ivona (korzystając z
ferii jesiennych) zabiera córkę do domku znajomej na północy Szwecji.
Dziewczyna zgadza się nie bez oporów, tym bardziej, że te kilka dni mają
spędzić tylko w swoim towarzystwie, bez kontaktu z cywilizacją, bez telefonu,
telewizji, Internetu. Jet to ostatnia rozpaczliwa próba odbudowania relacji
między kobietami. W drodze na miejsce, w radio podawana jest informacja o
prowadzonym w okolicy przez policję pościgu za dwoma brutalnymi mordercami.
Już po dotarciu
do domku Ivona zaczyna powoli żałować swojej wyprawy – poza zbuntowaną
piętnastolatką, ma na głowie zaniedbany dom i dwóch sąsiadów – dziwaków,
których pojawianie się w najmniej odpowiednich momentach, samo w sobie potrafi
przerazić. Dodatkowo brak łączności ze światem, szalejąca śnieżyca, popsute
auto, mroczny las – to wszystko potęguje napięcie między obiema kobietami, a
powoli pojawiający się, nie do końca uzasadniony lęk, przeradza się w lekką
paranoję. Wtedy właśnie okazuje się, że szukani mordercy znajdują się gdzieś w
budzącym strach lesie. Nagle irracjonalne obawy przeradzają się w
najprawdziwszy koszmar. Nieuzbrojone kobiety zmuszone są do podjęcia nierównej
walki o życie. Czy będą w stanie połączyć siły w walce, a paniczny strach zmusi
je do działania, czy raczej sparaliżuje ich wolę przetrwania?
Co mnie urzekło
w tej książce? Przede wszystkim stopniowe budowanie napięcia (a więc to, co każdy
dobry thriller powinien mieć), wszechobecny mroczny klimat, realizm historii.
Czytając powieść, człowiek ma wrażenie, że wszystko dzieje się tuż za oknem.
Fabuła nie jest skomplikowana – raczej prosta i dość przewidywalna, a może
nawet banalna, ale właśnie brak nadmiernych, wymuszonych komplikacji, i jak to
zwykle bywa w takich powieściach – nieprawdopodobnych zdarzeń, jest mocną
stroną tej książki. Dzięki prostej historii odnosi się wrażenie, że taka
sytuacja rzeczywiście mogła się wydarzyć, a to budzi większą grozę niż
najbardziej wydumane horrory. Tu jedynymi potworami są ludzie krzywdzący innych
ludzi.
Po książce nie
należy spodziewać się wyrafinowanych, zawiłych tajemnic, czy skomplikowanych
zagadek pozornie nie do rozwikłania. Jedyną tajemnicą, z którą czytelnik dość
szybko się upora (i tu niestety minus dla autora), jest tożsamość morderców. Na
obronę można dodać, że specyficzna atmosfera książki nie pozwala czytelnikowi
tak do końca być pewnym kto jest mordercą – chociaż wydaje się to oczywiste, to
jednak pozostają pewne wątpliwości. Pomimo tego, książka trzyma w napięciu,
które stopniowo się wyostrza wraz z rozwojem akcji.
Lektura dobra
przede wszystkim dla miłośników dreszczowców. Książkę czyta się lekko dzięki
gładkiemu stylowi autora. Chociaż można wskazać kilka niedociągnięć, to uważam,
że jest to naprawdę dobry thriller, godny polecenia. Szczególnie warto zapoznać
się z jej treścią teraz, kiedy za oknem faktycznie mamy zimową pogodę – ciekawe
wrażenie. Polecam.
Opracowała:M.K
Opracowała:M.K
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz