wtorek, 3 marca 2020



"I była miłość w getcie" Marek Edelman

 
Jedną z książek, które ostatnio przeczytałam jest „ I była miłość w getcie’’ Marka Edelmana. Sięgnęłam po nią, z powodu zainteresowania literaturą z okresu II wojny światowej i przeżyciami poszczególnych osób, które wbrew swojej woli zostały wrzucone w piekło obozów koncentracyjnych i gett.
Autor tej książki był Żydem, przywódcą powstania w getcie, a więc i naocznym świadkiem wydarzeń, które tam miały miejsce. Początek książki to opis, kolejnych lat jego edukacji i młodości, ludzi z którymi zetknęło go życie: kolegów, koleżanek i wychowawców.
Następnym etapem w życiu autora jest czas wojny, spędzony w getcie. Doświadcza i współuczestniczy razem z innymi w walce o każdy dzień, przepełniony strachem, bólem i cierpieniem. Pisze o losie Żydów, spędzanych z getta a następnie ładowanych do wagonów i wysyłanych do Treblinki, o przygotowaniach do powstania, o akcjach terroru jakich dopuszczali się Niemcy, w okrutny sposób mordując ludzi.
Czytając o tym wszystkim, nasuwa się pytanie o tytuł książki. Gdzie była miłość w getcie i czy naprawdę tam istniała? To przecież uczucie które, kojarzy się nam z przyjemnością, radością i pięknem. Autor w sposób jednoznaczny daje dowody na istnienie tej miłości, związanej z oddaniem, poświęceniem dla drugiego człowieka, nawet w tak skrajnie trudnych warunkach. Przykładów tu jest wiele, jednym z nich jest matka, która oddaje córce numerek życia, a sama popełnia samobójstwo.
Spójnik i w tytule ustawia miłość na drugim miejscu. Można więc domniemywać, że w tych okolicznościach uczucie nie mogło rozwinąć się w pełni, bo na pierwszym miejscu była walka o przetrwanie i inne uczucia które dominowały: strach, cierpienie, przygnębienie.
Książka warta przeczytania i bardzo gorąco ją polecam. Jest źródłem głębszych refleksji na temat życia i człowieczeństwa, które zostało wpisane w karty tragicznej historii.

"Gosia"








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz