"I
była miłość w getcie" Marek Edelman
Jedną
z książek, które ostatnio przeczytałam jest „ I była miłość
w getcie’’ Marka Edelmana. Sięgnęłam po nią, z powodu
zainteresowania literaturą z okresu II wojny światowej
i przeżyciami poszczególnych osób, które wbrew
swojej woli zostały wrzucone w piekło obozów koncentracyjnych i
gett.
Autor
tej książki był Żydem, przywódcą powstania w getcie, a więc i
naocznym świadkiem wydarzeń, które tam miały miejsce. Początek
książki to opis, kolejnych lat jego edukacji
i młodości, ludzi z którymi zetknęło go życie: kolegów,
koleżanek i wychowawców.
Następnym
etapem w życiu autora jest czas wojny, spędzony w getcie.
Doświadcza i
współuczestniczy razem z innymi w walce o każdy dzień,
przepełniony strachem, bólem i
cierpieniem. Pisze o losie Żydów, spędzanych z getta a następnie
ładowanych do wagonów i wysyłanych do
Treblinki, o przygotowaniach do powstania, o akcjach terroru jakich
dopuszczali się Niemcy, w okrutny sposób mordując ludzi.
Czytając
o tym wszystkim, nasuwa się pytanie o tytuł książki. Gdzie była
miłość w getcie i czy naprawdę tam
istniała? To przecież uczucie które, kojarzy się nam z
przyjemnością, radością i pięknem. Autor w sposób jednoznaczny
daje dowody na istnienie tej miłości, związanej z oddaniem,
poświęceniem dla drugiego człowieka, nawet w tak skrajnie trudnych
warunkach. Przykładów tu jest wiele, jednym z nich jest matka,
która oddaje córce numerek życia, a sama popełnia samobójstwo.
Spójnik
i w tytule ustawia miłość na drugim miejscu. Można więc
domniemywać, że w
tych okolicznościach uczucie nie mogło rozwinąć się w pełni, bo
na pierwszym miejscu była walka o przetrwanie i inne uczucia które
dominowały: strach, cierpienie, przygnębienie.
Książka
warta przeczytania i bardzo gorąco ją polecam. Jest źródłem
głębszych refleksji na temat życia i
człowieczeństwa, które zostało wpisane w karty tragicznej
historii.
"Gosia"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz