Mała
dziewczynka, śmiertelna choroba i potęga wiary
Pragnę podzielić się z czytelnikami
moimi wrażeniami po przeczytaniu pięknej i bardzo poruszającej historii zawartej
w książce Jerrego Brewera pt. „Cud Glorii". Mała dziewczynka, śmiertelna choroba
i potęga wiary”.
Gloria Strauss, o której opowiada
książka, urodziła się w 1996 roku w Seattle w USA, jako najmłodsza z siedmiorga
rodzeństwa, w katolickiej, głęboko wierzącej rodzinie. Do siódmego roku życia
rozwijała się normalnie. W 2003 roku Gloria przypadkowo podczas zabawy została
uderzona piłką w twarz, w wyniku czego powstała rana, po zagojeniu której,
pozostał ślad. Było to na tyle niepokojące, że dziewczynka przeszła
specjalistyczne badania, których wynik był dla rodziców i reszty rodziny
potwornym szokiem- okazało się, że to neuroblastoma- rodzaj nowotworu w
zaawansowanym, czwartym stadium, dającym 30 % szans na przeżycie. Zaczęła się
gehenna dziecka, które przeszło kilka operacji oraz zabiegów chemioterapii,
czas naznaczony ogromnym bólem i cierpieniem.
Gloria
mimo bólu i smutku, nadal była pełna energii i radości. Znajomi nazywali ją
sympatycznie „Glow”, co po angielsku znaczy „Blask”. Część prezentów jakie
dostawała od znajomych będąc w szpitalu, podarowała innym pacjentom, bo uznała,
że to niesprawiedliwe, iż ona została obdarzona tak dużą uwagą.
Ta
historia chorego dziecka z pozoru nie
różni się od innych, o których nieraz słyszymy. A jednak miejscowy dziennik
„Seattle Times” opisał tragedię dziewczynki, co wzbudziło wielkie
zainteresowanie, nie tylko w rodzinnym mieście Glorii, ale i w całych Stanach.
Autorem artykułów o dziewczynce był Jerry Brewer, dziennikarz sportowy, który
niespodziewanie pojawił się w jej życiu. Początkowo zamierzał napisać artykuł o
jej ojcu, trenerze koszykówki w szkole średniej, ale ostatecznie urzeczony siłą
katolickiej wiary Straussów, postanowił zostać z nimi dłużej. Historia Glorii
okazała się dla niego życiową lekcją. Był świadkiem niezwykłej solidarności
zupełnie obcych nieraz ludzi, z tą tak bardzo doświadczoną przez los rodziną.
Do
redakcji dziennika, w której pracował Brewer,
zaczęły napływać informacje, że tysiące ludzi łączą się w modlitwie o
zdrowie dziewczynki. Wyrazy solidarności nasiliły się na początku 2007 r., gdy
stan zdrowia dziecka gwałtownie się pogorszył. Wówczas rodzina Straussów
zaczęła przyjmować w swym domu dziesiątki osób, które wspólnie odmawiały różaniec
w intencji ich córki i śpiewały wraz z nią pieśni religijne. Gdy napływ ludzi
jeszcze bardziej się nasilił, pięć chętnych osób udostępniło swe mieszkania na
wspólne modlitwy.
Niestety choroba nieubłaganie
postępowała naprzód i Gloria zmarła 21 września 2007 r. w wieku 11 lat. Jej
pogrzeb zgromadził ponad 3 tys. osób, po czym do rodziny zaczęły napływać wiadomości
o tym, jak świadectwo ich córki zmieniło życie wielu ludzi- dotychczas wiadomo
o co najmniej 10 przypadkach nawróceń w USA.
Myślę, że książka „Cud Glorii”
stawia wiele pytań. Czy choroba może zwiększyć siłę naszej wiary w Boga? Ile
jest w stanie znieść umierające dziecko? Czy śmierć jest końcem życia, czy może
początkiem czegoś innego, lepszego? Na pewno jest to opowieść o sile wiary,
relacjach międzyludzkich, przepiękna historia miłości rodzinnej, pełnej dobrych
uczuć.
Co
było tytułowym cudem? Przecież Gloria przegrała swoją walkę o życie. Na to
pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam po przeczytaniu tej niezwykłej
książki, która nikogo nie pozostawi obojętnym.
Opracowała: M.T.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz