"Gdy ktoś się smuci twoim smutkiem, to powód do radości. Dwa negatywy dają pozytyw".
Czy to nie najprostsza definicja empatii? Współczucie,
empatia, inteligencja emocjonalna. Tego brak naszemu głównemu bohaterowi.
A jednak jest to jedna z bardziej emocjonalnych książek, jakie ostatnio
przeczytałam. To zadziwiające ile emocji można przekazać, używając tak
oszczędnego, ale jakże pięknego języka. Tu mój ukłon w stronę autorki Won-Pyung
Sohn. Ilość znaczników, które przykleiłam, świadczą o tym najlepiej.
"Bycie zwyczajnym to najtrudniejsza rzecz na świecie".
Yunjae próbuje funkcjonować w świecie, którego nie rozumie,
a świat nie rozumie jego i jego schorzenia. Aleksytymia. Pierwszy raz spotkałam
się z tym określeniem i jako laik umieściłaby bohatera w spektrum autyzmu.
Książka jest ukłonem w stronę wszystkich neuroatypowych osób. Ale nie tylko.
Gon — drugi bohater to czarny charakter tej książki, agresja wylewa się z niego
kaskadami. Jednak obaj mają więcej wspólnego, niż się wydaje. Traumę i
nieumiejętność radzenia sobie z emocjami. Ale także obu intryguje drugi
człowiek, a chęć zrozumienia go jest silniejsza niż pogrzebanie się we własnej
skorupie.
„Niełatwo osiągnąć zwyczajność.
wszystkim wydaje się, że to pestka, lecz ile osób tak naprawdę mieści się w
normalności”. Zwyczajność. Co to znaczy? Przecież każdy chce być wyjątkowy,
każdy chce się wyróżnić. Odwieczne pytanie o normę. Co nią jest? Czy nie jest
to aby jedno z najbardziej abstrakcyjnych pojęć?
"Nie oceniłeś mnie jak inni dzięki swojemu wyjątkowemu mózgowi".
Yonjae swoim atypowym umysłem umie spojrzeć na Gona w sposób
niestereotypowy. Dzięki temu stają się przyjaciółmi. Gon, z kolei, odkrywa w
sobie małą cząstkę wrażliwości, może tęsknoty, która wystarczy, by spotkać się
z drugim człowiekiem. Jak wyglądałyby nasze szkoły gdyby nauczyciele tak
patrzyli na „niegrzecznych” uczniów? Jak wyglądałyby poprawczaki? Wreszcie, jak
wyglądałyby nasze relacje, gdybyśmy podjęli ten wysiłek i spróbowali patrzeć
inaczej, nie przez „opakowanie”, odrzucając tzw. pierwsze wrażenie?
"Poznawanie własnych uczuć nie jest miłe".
Ale konieczne. Dla nasz wszystkich. Trąbią o tym współczesna
nauka i psychologia. I dobrze. Yonjae niejako terapeutycznie, w sposób
wymuszony przygląda się im. Za to my jesteśmy na to zbyt zabiegani. Nie mamy
czasu posłuchać i zrozumieć siebie, a co dopiero innych. A bez tego
przypominamy dziecko próbujące ułożyć kostkę Rubika na oślep. A wystarczy znać
algorytmy. W gruncie rzeczy nie różnimy się tak bardzo od siebie.
”Chciałem zrozumieć świat lepiej. Do tego potrzebowałem Gona".
Piękny cytat. Żeby zrozumieć świat, potrzebujemy codziennie
mierzyć się z codziennością, odmiennością, z drugim człowiekiem. Potrzebujemy
siebie, choćbyśmy się bardzo różnili.
I takich cytatów jest w tej książce mnóstwo. Czytelnik czuje
się jak w ogrodzie botanicznym. Ma ochotę co chwilę się zatrzymywać i
kontemplować te cudeńka. Ciepła i wzruszająca książka, która potrafi nas
zatrzymać. Mnie - zadumała.
MZ