piątek, 20 września 2024

„Almond” – Won – Pyung Sohn. Wydawnictwo Kobiece, 2021

 "Gdy ktoś się smuci twoim smutkiem, to powód do radości. Dwa negatywy dają pozytyw".

Czy to nie najprostsza definicja empatii? Współczucie, empatia, inteligencja emocjonalna. Tego brak naszemu głównemu bohaterowi.  A jednak jest to jedna z bardziej emocjonalnych książek, jakie ostatnio przeczytałam. To zadziwiające ile emocji można przekazać, używając tak oszczędnego, ale jakże pięknego języka. Tu mój ukłon w stronę autorki Won-Pyung Sohn. Ilość znaczników, które przykleiłam, świadczą o tym najlepiej.

"Bycie zwyczajnym to najtrudniejsza rzecz na świecie".

Yunjae próbuje funkcjonować w świecie, którego nie rozumie, a świat nie rozumie jego i jego schorzenia. Aleksytymia. Pierwszy raz spotkałam się z tym określeniem i jako laik umieściłaby bohatera w spektrum autyzmu. Książka jest ukłonem w stronę wszystkich neuroatypowych osób. Ale nie tylko. Gon — drugi bohater to czarny charakter tej książki, agresja wylewa się z niego kaskadami. Jednak obaj mają więcej wspólnego, niż się wydaje. Traumę i nieumiejętność radzenia sobie z emocjami. Ale także obu intryguje drugi człowiek, a chęć zrozumienia go jest silniejsza niż pogrzebanie się we własnej skorupie.

„Niełatwo osiągnąć zwyczajność. wszystkim wydaje się, że to pestka, lecz ile osób tak naprawdę mieści się w normalności”. Zwyczajność. Co to znaczy? Przecież każdy chce być wyjątkowy, każdy chce się wyróżnić. Odwieczne pytanie o normę. Co nią jest? Czy nie jest to aby jedno z najbardziej abstrakcyjnych pojęć?

"Nie oceniłeś mnie jak inni dzięki swojemu wyjątkowemu mózgowi".

Yonjae swoim atypowym umysłem umie spojrzeć na Gona w sposób niestereotypowy. Dzięki temu stają się przyjaciółmi. Gon, z kolei, odkrywa w sobie małą cząstkę wrażliwości, może tęsknoty, która wystarczy, by spotkać się z drugim człowiekiem. Jak wyglądałyby nasze szkoły gdyby nauczyciele tak patrzyli na „niegrzecznych” uczniów? Jak wyglądałyby poprawczaki? Wreszcie, jak wyglądałyby nasze relacje, gdybyśmy podjęli ten wysiłek i spróbowali patrzeć inaczej, nie przez „opakowanie”, odrzucając tzw. pierwsze wrażenie?

"Poznawanie własnych uczuć nie jest miłe".

Ale konieczne. Dla nasz wszystkich. Trąbią o tym współczesna nauka i psychologia. I dobrze. Yonjae niejako terapeutycznie, w sposób wymuszony przygląda się im. Za to my jesteśmy na to zbyt zabiegani. Nie mamy czasu posłuchać i zrozumieć siebie, a co dopiero innych.  A bez tego przypominamy dziecko próbujące ułożyć kostkę Rubika na oślep. A wystarczy znać algorytmy. W gruncie rzeczy nie różnimy się tak bardzo od siebie. 

”Chciałem zrozumieć świat lepiej. Do tego potrzebowałem Gona".

Piękny cytat. Żeby zrozumieć świat, potrzebujemy codziennie mierzyć się z codziennością, odmiennością, z drugim człowiekiem. Potrzebujemy siebie, choćbyśmy się bardzo różnili.

I takich cytatów jest w tej książce mnóstwo. Czytelnik czuje się jak w ogrodzie botanicznym. Ma ochotę co chwilę się zatrzymywać i kontemplować te cudeńka. Ciepła i wzruszająca książka, która potrafi nas zatrzymać. Mnie -  zadumała.

MZ